Jest takie miejsce w stolicy Francji, w którym, z niezrozumiałych dla mnie przyczyn, wyjątkowo nie roi się od tłumu turystów. To prawda, że nie stoi tam wieża Eiffla i nie unosi się snobistyczna atmosfera, która pozwala każdemu westchnąć nad kieliszkiem Kir Royal ze słowami ,,Paryż jest taki piękny o tej porze roku…”. To jednak miejsce zupełnie wyjątkowe, które pozwala turyście za europejski bilet lotniczy nagle znaleźć się w sercu Azji. Paryż może bowiem poszczycić się największym w Europie Chinatown.
Aby na chwilę zanurzyć się w azjatyckiej kulturze i kuchni wystarczy wybrać się do 13–tej dzielnicy. To jedna z najbardziej barwnych i multikulturowych części Paryża. Dla mnie ta okolica, to także piękne wspomnienia. Tutaj z Mężem Moim mieszkaliśmy oczekując na przybycie Małego Człowieka. Zresztą nasza ciąża wzbudziła duże poruszenie wśród azjatyckich sąsiadów. Mój ,,brzuszek” był tak duży, że, jak im się zapewne wydawało, byłby w stanie pomieścić dorosłego Chińczyka. Parę osób z okolicy było wyraźnie rozczarowanych kiedy okazało się, że to jednak nie pięcioraczki.
Epicentrum Chinatown mieści się w ,,trójkącie Choisy” wyznaczonym przez bulwar Massena, avenu d’Ivry oraz avenu de Choisy. Jeśli dojedziecie tam tramwajem (linia T3) to na przystanku Porte de Choisy powita was z głośnika nie tylko głos operujący nienagannym francuskim, ale i wysoki głosik z charakterystycznym azjatyckim akcentem. To przekaz paryskiego przedsiębiorstw a transportowego, że nie istnieje coś takiego jak jedynie słuszna wersja językowa. Pierwszy rzut oka po wyjściu z tramwaju może trochę zniechęcić niewprawnego turystę. Oto ukazuje się przed wami paryski Hong – Kong. Grupa ogromnych wieżowców, które wywodzą się z lat 70 ubiegłego wieku, więc w niczym nie przypominają supernowoczesnych budowli z lustrzanymi ścianami jakie można podziwiać na La Defense. Przerażający efekt potęgują jeszcze firanki i żaluzje, w każdym oknie inne.
Warto jednak zrobić kolejne parę kroków i zanurzyć się w atmosferze uliczek Chinatown. Kolory, neony, lampiony, napisy po chińsku. Straganiarze sprzedający zioła o nieznanym aromacie, warzywa o oryginalnym smaku oraz desery, w kolorach, które zwykle na talerzu się nie pojawiają, jak żarówiastozielony czy turkusowoniebieski. W chińskiej dzielnicy, w nagrodę za odwagę i nieszablonowe myślenie o zwiedzaniu Paryż, czeka was wspaniała przygoda kulinarna. Tu aż roi się od restauracji chińskich, japońskich, wietnamskich, tajskich. Wszystkie proponują dania według oryginalnych receptur, świeże i po przystępnych cenach. Menu w lokalnych knajpach jest zwykle w formie foto, co znacznie ułatwia złożenie zamówienia wszystkim tym, którzy nie mówią po francusku lub choćby po mandaryńsku.
Na zwiedzanie atrakcji 13-tej dzielnicy najlepiej przeznaczyć niedzielę. Po pierwsze dlatego, że w odróżnieniu od wielu paryskich miejsc, w niedzielę tutejsze uliczki i restauracje tętnią życiem. Chinatown zamiera dopiero w poniedziałek. Po drugie, jeśli mamy za sobą sobotnie szaleństwa w restauracjach czy klubach, to warto wpaść na sycącą wietnamską zupę PHO. Jak mówi nasz Wujaszek Wania, który od lat mieszka w okolicy: ,,Na kaca nie ma nic lepszego niż wielki talerz azjatyckiego bulionu.” Najsmaczniejszy jest w kultowej restauracji PHO 14 (129 av. de Choisy). Nie trzeba się zrażać kolejką, w tutejszych knajpach obsługa jest błyskawiczna, więc ogonek szybko się posuwa. Kelnerzy są małomówni i nieuprzejmi, i to nawet jak na paryskie standardy. Za to ląduje przed wami dymiący, gorący, aromatyczny, warzony przez wiele godzin bulion z surowym lub gotowanym mięsem oraz makaronem ryżowym. W komplecie przysługuje: porcja kiełków sojowych, dwie ćwiartki cytryny, a także ostre sosy i pikantne pasty plus zestaw świeżych ziół. Rozpoznałam kolendrę, miętę, trawę cytrynową… Wszystko po to, by samemu doprawić zupę.
Dużą atrakcją jest też wizyta w restauracji Au Village de Choisy (106, Avenue de Choisy). Obowiązuje tutaj, popularna w okolicy, zasada manger à volonté, czyli jemy to co chcemy i ile chcemy. W bufecie można wybrać różne składniki od kawałków mięsa, poprzez owoce morza, pierożki i warzywa, aż po rzeczy, które ja widziałam tu po raz pierwszy w życiu. Wszytko przyrządza się samemu przy stoliku na wpuszczonym w blat grillu lub gotuje w garze z gorącym bulionem. Można do woli i bez ograniczeń eksperymentować i próbować.
Jeśli wypad jest wieczorny warto, w jednej z restauracji, dać się skusić na kaczkę po pekińsku. A jeśli chce się coś tylko przegryźć to najlepiej w sandwiczerni Hoa Nam (51, av. de Choisy) zamówić na wynos bagietkę z azjatyckim wsadem i zabrać ją ze sobą do pobliskiego parku Parc de Choisy. Kiedy jest ciepło i włączone są już fontanny, to wymarzone miejsce na spontaniczny piknik. Zagryzając kanapkę można obserwować osoby trenujących tai chi, czasami nawet w spektakularnej wersji z mieczami. Dużą atrakcją są też ludzie biegający do tyłu. Wielu Chińczyków uważa, że to szczególnie efektywna odmiana joggingu. A ponieważ to specjaliści od zdrowego stylu życia, może warto też spróbować.
Chinatown to też wspaniałe miejsce na zakupy. Przy Avenue d’Ivry, trochę z tyłu za domami schowany jest największy supermarket z azjatyckim produktami. Spacerek między półkami Tang Frères (Bracia Tang) to przygoda sama w sobie. Niezliczone rodzaje ryżu, makaronu, sosów, past, klasycznych zupek w proszku… Niejeden Europejczyk znajdzie tu rzeczy, których istnienia nawet nie podejrzewał. A jeśli ktoś kocha kuchnię chińską i sam lubi gotować, to możne tu kupić wszystko czego potrzebuje azjatycki szef kuchni. Sporą atrakcją są również sklepy z bibelotami. Ich propozycji nie powstydziłoby się żadne muzeum kiczu, więc warto dobrze poszperać i kupić sobie pięknego machającego łapką kotka Maneki Neko, który gwarantuje szczęście i dobrobyt. Ja dużo czasu spędziłam w sklepach wnętrzarskich. Ostatecznie doszłam do wniosku, że eklektyzm, eklektyzmem, ale do wielkiego starego samowaru rodem z Tuli, podróbka wazy z okresu ming jednak średnio pasuje.
Najlepszym momentem na wycieczkę do każdego Chinotown jest chiński nowy rok, czyli święto wiosny na przełomie lutego i marca. Wtedy ulice paryskiej 13-tej dzielnicy ożywają jeszcze bardziej. Przechodzą parady, pojawiają się smoki, lwy, posągi buddy oraz petardy. Azjatyckie klimaty w Paryżu można znaleźć również w okolicach stacji metra Arts et Metiers i Belleville (20-dziesta dzielnica).
A na koniec trochę przekornie. Jeśli ktoś trafił do 13-tej dzielnicy, a nie przepada za azjatyckim jedzeniem to szczerze namawiam na wejście do lokalnego centrum handlowego M3. Mieści się w nim zwykły Géant i na pierwszy rzut oka niewiele innych atrakcji. Centrum może nawet trochę przytłaczać, bo sufity wieszał ktoś biorąc pod uwagę azjatycką średnią wzrostu, ale kryje w sobie świetną grecką tawernę La Grèce Agora (96/98 Boulevard Massena). Ich sałatka z kalmarów to jedna z tych rzeczy za którymi tęsknię wspominając paryskie Chinatown.
PS. Przed wyprawą do paryskiego Chinatown warto wprowadzić się odpowiedni klimat. Proponuję zabawę origami. Każdy może zrobić sobie chiński symbol zapewniający wierność, szczęście i długowieczność, czyli żurawia mandżurskiego. Ja zrobiłam mojego ze specjalnego papieru do origami, kupionego oczywiście w Chinatown, ale wystarczy kwadrat z kolorowego papieru. Jak zrobić żurawia ŻURAW
UŻYTECZNE INFORMACJE
JAK DOJECHAĆ?
Metro
M5 przystanek Place d’Italie
M6 przystanek Place d’Italie
M7 przystanek Place d’Italie
Tramwaj
T3 przystanek Porte d’Ivry
GDZIE ZJEŚĆ i WYPIĆ?
PHO 14 (129, Avenue de Choisy)
Najlepsza wietnamska zupa PHO.
otwarte pon.-niedz. godz. 9:00-23:00
Au Village de Choisy (106, Avenue de Choisy)
Jesz ile chcesz. Jedzenie przygotowuje się samemu na grillu lub gotując w gorącym bulionie. Dużo zabawy.
otwarte wt.-niedz. 12:00 – 14:30 i 19:00 – 22:00
Green Garden (20, rue Nationale)
Najprawdopodobniej najlepsza wegetariańska kuchnia azjatycka w Paryżu, o którą we Francji nie łatwo znaleźć
otwarte śr.-pon. godz. 12:00-15:00 i 19:00-22:00
Sala Thai (13, rue des Freres d’Astier)
Kuchnia tajska w doskonałej wersji.
Hoa Nam (15, Avenue d’Ivry)
Chińska sandiwiczeria, bagietki z azjatyckim wsadem na wynos
Tang Gourmet (188, Avenue de Choisy)
Sajgonki, dania z ryżem, zupy, azjatyckie pierożki. Dania na miejscu i na wynos
Paradis Thai (132, rue de Tolbiac)
Świetne miejsce na tajską romantyczną kolację miłych wnętrzach.
otwarte pon.-niedz. 12:00-14:30 i 19:00-23:00
Sinorama (23, rue du Docteur Magnan)
Prawdziwa lokalna ,,instytuacja” z bardzo smaczną chińską kuchnią. Recenzja restauracji jest nawet na stronie restaurant.michelin.fr więc może dlatego jest tu nieco drożej.
otwarte pon.-sob. 12:00-15:00 i 19:00-2:00; niedz. 12:00-00:00
Teawan bubble tea (129 Avenue de Choisy)
Małe ,,okienko” tuż przy PHO 14. Azjatycka herbatka z żelowym wsadem z tapioki w wersji na wynos. Do wyboru napoje na bazie czarnej i zielonej herbaty, z mlekiem lub bez. Ogromny wybór wariantów.
La Grèce Agora (96/98 Boulevard Massena)
Nieco zagubiona w Chinatown grecka tawerna. Prosta, bezpretensjonalna kuchnia.
otwarte pon.-sob. 9:00-21:00
NAJLEPSZE ZAKUPY
Tang Frères (48 Avenue d’Ivry)
Ogromny supermarket. Jeśli czegoś tu nie ma, to znaczy, że kuchnia azjatycka po prostu tego nie potrzebuje.
otwarte wt.-sob. 8:00-19:30 i niedz. 8:00-12:45
Fantastyczny spacer po 13tej dzielnicy! Czuć, że tam mieszkałaś i znasz od podszewki 🙂
ps. Bubble tea, albo coś bardzo podobnego jest też w Warszawie 🙂
Pozdrowienia!
Poznałam na tyle na ile może ją poznać człowiek, który nie jest Chińczykiem… Zapewne pod podszewką jednak jeszcze się coś kryje. Nie chcę mówić, że azjatycka mafia, ale jakaś tajemnica :).