W poszukiwaniu kryzysu cz. 2 moskiewskie restauracje

restauracja Balshoi

Tu nas nie było. Rzut okiem na wnętrze restauracji ,,Bolszoj” należącej do imperium Arkady Novikova. Restauracja mieści się tam gdzie nazwa wskazuje (fot. materiały marketingowe Novikov Group)

W dniu kiedy prezydent Rosji ogłosił embargo i zakaz przekraczania granicy dla włoskiego parmezanu i mozzarelli, francuskiego fois gras i sera commté, norweskiego łososia oraz amerykańskiego serka philadelphia blady strach padł przede wszystkim na szefów kuchni moskiewskich restauracji.

Od lat ich głównym sloganem reklamowym było hasło: ,,w naszej restauracji pracujemy wyłącznie z oryginalnymi produktami”. Każda pizzeria na rogu szczyciła się: ,,Do naszej pizzy dodajemy pomidory san marzano zbierane u podnóża Wezuwiusza, dostarczane do naszej restauracji porannym rejsem z Neapolu, a latają one wyłącznie w klasie biznes.”

Pojawiły się co prawda nowatorskie pomysły jak sushi z rosyjskich śledzi, sałatka capresse z użyciem bryndzy lub koktajl z krewetek na bazie raków. I wydawało się, że embargo da po prostu impuls dla rozkwitu kuchni fusion. Ale na dłuższą metę to nierozwiązanie dla moskiewskich restauracji klasy top. Tu przecież są miejsca, w których kolację można zjeść nie tylko przy świecach, ale i w towarzystwie oryginalnych obrazów Monet. A jak tu jeść przy oryginalnym Monet makaron pappardelle z nieoryginalnymi truflami i krabami w roli przegrzebków saint jacques… Podobno jednak moskiewskie restauracje jakoś sobie radzą. Ale czy kryzys nie zmniejszył ich klienteli? Czy ludzie nadal mają pieniądze, na to by jadać poza domem?

DSC_0073

Na trasie prowadzącej do restauracji, zauważam samochód. Pal licho, że to Maserati. Ważniejsza jest jego rejestracja. Takiego numeru nie dostaje się za darmo

 

Wasza nieustraszona reporterka wyrusza, by sprawdzić co słychać w moskiewskich restauracjach. Mam na to dwa dni weekendu. Umówiliśmy się z naszymi francusko-rosyjskimi przyjaciółmi, że na sobotni lunch knajpę wybierają oni, na niedzielną kolację my. Byłam pewna, że sobotni wybór będzie miejscem aktualnie très à la mode, a jak dowiedziałam się, że idziemy na Patriarsze Prudy, mogłam być już tego pewna. Okolica, która miłośnikom Bułhakowa kojarzy się z ,,Mistrzem i Małgorzatą” jest jednym z najbardziej ,,pantowych” czyli po naszemu ,,hipsterowskich” miejsc Moskwy.

DSC_0013

Owczym pędem pędzimy do modnej knajpy

 

DSC_0067

Bułhakowski Behemot mruży oczy nad filiżanką herbaty. Na Patriarszych Prudach jest u siebie, ale my nie do niego

Wyruszamy w drogę. Mijamy francuskiego Żan-Żaka (cafe-wines bar hit poprzedniego sezonu), ignorujemy irlandzki pub i kilka kolejnych boulangerie. Jako ludzie poniżej 50. nie mamy nawet zamiaru pomyśleć o legendarnej ,,Cafe Puszkin”. To dla paryskich zgredów, zwiedzających Moskwę mając w głowie piosenką ,,Nathalie” Gilbert Becaud z lat 60. Nie zwracamy uwagi na kolejne bistra, winoteki oraz elegancko prezentującą się francuską herbaciarnie (dziwaczne w Paryżu zwykle herbaciarnie są rosyjskie). I docieramy na zamarznięte Patriarsze Prudy. Z nadzieją rzucam okiem na cafe Behemot (w właściwie Begemot)… Ale nie. Dotarliśmy, kawiarnia nazywa się I cake i jest amerykańska! I love cake na Pariarszych Prudach! Behemot chichocze za rogiem…

DSC_0053

Wita nas amerykańskie laboratorium deserów. ,,Laboratorium” tego jeszcze w Warszawie nie widziałam. Nowocześniejsze niż ,,Kuźnia Smaków”

menu restuaracja amerykańska

Kelnerkę trochę zmyliło, że rozmawiamy trzema językami naraz. Dostaliśmy aż 12 kart menu w trzech wariantach językowych

Otóż najmodniejszym trendem w Moskwie, zupełnie jak w Warszawie, są amerykańskie hamburgerownie żywcem wyjęte z lat 60 oraz kawiarnie w stylu legendarnego ,,Central Perk” z serialu ,,Przyjaciele”. A nasza kawiarnia to nie po prostu cafe, to ,,amerykańskie laboratorium deserów”. Wystój jasny, niezobowiązujący, kanapy, social stolik, przyjacielska obsługa. Klasyka. W menu kanapko-brucciety w różnych wariantach, pancakesy oraz zestawy brunchowe. Specjalnością są jednak desery, ciasta, browni, torty… Smaczne, świeże, ani śladu mrożonek sprzed pół roku. I wszystko po amerykańsku, żadnej minimalistycznej nouvelle cuisine. Jagody wielkości orzechów a truskawki wielkości małych gruszek co powoduje, że torciki są osiągają rozmiar cylindrów. Zamówiliśmy po kanapce z jajkiem na gorąco, potem deser do wszystkiego kawa. Było smacznie, słodko, owocowo i czekoladowo… Słony był tylko rachunek ok. 5700 rubli za cztery osoby.

DSC_0060

Kanapka ,,My Girlfriend’s” we wszystkich wersjach językowych nazywa się tak samo

 

DSC_0061

Kanapka ,,Friends”. Do wyboru była jeszcze intrygująca ,,Green Eggs”, dietetyczna ,,Pilates”, zdrobniała ,,Breakfie” oraz po prostu ,,LA”, każda w cenie 390 rubli

DSC_0062

Desery to co w laboratorium lubią najbardziej. Blue Boston Cheesecake z ,,chrupiącą skórką”, 390 rubli. Nazwa przepisana z rosyjskiej wersji menu 🙂

DSC_0065

Berry Cream. Jeśli kiedyś wpadniecie do I love cake, koniecznie zamówcie na ciepło

DSC_0064

Z oddali wyłania się Milky Way Cheesecake (390 rubli), czyli po prostu sernik z guszczonką, czyli podgrzewanym mlekiem skondensowanym. W Rosji można kupić wiele słodkości z guszczonką. Latte 230 rubli!

Niedzielny wieczór należał do nas. Wybór był prosty. Nie będziemy się wygłupiać i szukać smaków Europy w Moskwie, ani kuchni rosyjskiej, którą mamy tutaj w domowych warunkach. Ruszamy do knajpy gruzińskiej! Wybieramy restaurację ,,Chaczapuri”(w wersji ang. Khachapuri lub Hachapuri). Ukrytą dobrze przed turystami na tyłach ,,Cafe Puszkin” trudno odnaleźć. Ale warto się potrudzić, nie bez powodu znajduje się ona na 14 miejscu na liście najlepszych restauracji w Moskwie, według tripadvisor. Bywałam w gruzińskich knajpach w Warszawie, ale to nie to samo. Tu było przepysznie! Zamówiliśmy po chaczapuri, do tego szaszłyki, grilowane bakłażany i oczywiście lawasz oraz gruzińskie wino. Do wszystkiego sos themali (zawsze go szukamy w gruzińskich restauracjach, aby sprawdzić, czy jest lepszy od naszego domowego, ale o tym kiedy indziej :). Wspaniałe były również desery. A za domowymi lodami mandarynkowymi z miętą długo będę jeszcze tęsknić. Za sutą kolację dla czterech osób z winem zapłaciliśmy ok. 5600 rubli.

DSC_0140

Nie wytrzymałam, musiałam zrobić fotkę. ,,Cafe Puszkin” widziane od zaplecza. Na zdjęciu mini sala balowa. Można wynająć na ślub. Widok przez kryształowe okienko

 

DSC_0143

Z zewnątrz niepozornie, w środku pysznie. Wejście do ,,Chaczapuri”

DSC_0150

A co to znaczy ,,Chaczapuri” spytacie. Otóż chaczapuri to jest właśnie to. Tutaj w wersji adżarskiej, czyli z jajkiem ,,po batumski” 260 rubli. Najlepsze chaczapuri jakie jadłam, nie można nie zamówić

DSC_0147

Tołma z baraniny, czyli gołąbki, tylko zamiast kapusty liście winorośli (360 rubli)

DSC_0151

I oczywiście szaszłyki. Ja wybrałam cielęcinę, ale są też z baraniny, kurczaka, indyka, wieprzowiny, jagnięciny, a nawet warzyw. Od 260 do 490 rubli

DSC_0152

Domowy gruziński jogurt maconi z dżemem z żółtych czereśni… Nic dodać nic ująć smakuje równie poetycznie (150 rubli)

DSC_0153

Wygląda może skromnie, ale jest zjawiskowo dobre. Domowe lody z mandarynek z miętą. I tylko 80 rubli, jakbym wiedziała, że takie dobre to bym wzięła ze trzy kulki…

       A jak do tego ma się kryzys? Otóż gdzie jak gdzie, ale w moskiewskich restauracjach go nie widać. Ludzi jest pełno, i to nie tak jak w Warszawie w trzech najmodniejszych knajpach na Placu Zbawiciela i Nowym Świecie, w każdym bistro, które mijaliśmy było tłoczno. W obydwu restauracjach stoliki rezerwowaliśmy i bardzo dobrze, bo inaczej trudno byłoby się dostać. Oczywiście wybrane przez nas miejsca to nie moskiewski top. Żadne z nich nie należy przecież do ,,sieci” Arkady Novikova, największego restauratora Moskwy. Nie było kryształów, obrazów impresionistów ani celebrytów znanych z rosyjskiej telewizji. No ale tam to już na sto procent kryzys nie zagościł.

Kryzysowych poszukiwań ciąg dalszy nastąpi…

A na PS. Zdjęcia z toalety gruzińskiej restauracji 🙂

IMG_3696

Wywieszka w gruzińskiej toalecie. Napis w wolnym tłumaczeniu ,,Z całym szacunkiem dla waszych przyzwyczajeń, prosimy nie palić w toalecie”. Na portrecie ten co myślicie

IMG_3700

,,To nasz baranek Tolik. A to ty. Nie bądź Tolikiem nie wrzucaj do toalety niepasujących do niej przedmiotów”. Strzałka wskazuje na lustro

 

Przydatne informacje:

Odwiedzone przez nas restauracje

I love Cake. Amerikanskaja laboratoria desertov

adres: Bolszoj Patriarshij pereułok 4

http://www.ilovecake.ru/

Khachapuri

adres: B.Gniezdnikowskij 10

http://hacha.ru/en/

Na stronie tripadvisor znajdziecie listę i ocenę wielu moskiewskich restauracji, oceniają klienci

http://www.tripadvisor.com/Restaurants-g298484-Moscow_Central_Russia.html

Polecam szczególnie rzucić okiem na zdjęcia restauracji Turandot.

A jeśli ktoś chce zobaczyć restauracje należące do imperium Novikova. Warto rzucić okiem na ,,interiery”:

http://novikovgroup.ru/restaurants/

2 Thoughts on “W poszukiwaniu kryzysu cz. 2 moskiewskie restauracje

  1. Kamila L on Luty 4, 2015 at 8:44 pm said:

    Aniu, i naprawdę ani śladu kryzysu? Może choć cień gdzieś na przedmieściach? Napisz coś pokrzepiającego.

    • Anna Tarasov on Luty 4, 2015 at 9:43 pm said:

      Śladu nie ma, ale cień jest… W planach mam jeszcze śledztwo w podmoskiewskich sklepach i wydaje mi się, że jestem jednak na jego tropie :). Mam nadzieję, że w kolejnej relacji uda mi odkryć tajemnicę kryzysu oraz jego braku :).

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *


Post Navigation