Ruszamy na wschód

Ruszamy na Wschód

Dziś 05.01.2015 wyrusza nasz pociąg do Moskwy! No dobrze przyznam się… Nasz wagon nie jest przyczepiony do lokomotywy kursującej między Paryżem a Moskwą. Tym razem wyruszamy ,,Polonezem”, który rusza z Warszawy. Ale dla naszego dwuletniego Podróżnika to jeszcze niewielka różnica. Ciuchcia jest ciuchcia! A właściwie powinnam napisać CIUCHCIAAAA!!!

Zarówno ja jak i ambasada Rosji już dawno przestaliśmy liczyć, która to już moja podróż do Moskwy, ale tym razem znowu jedziemy trochę w nieznane. Nie wiemy, co nas czeka w Rosji czasów kryzysu. Czy embargo na żywność widać w sklepach ,,Piatiorka” (Piątak, nazwa nawiązująca do pięciu kopiejek)? Czy niskie ceny ropy odbiły się na jakości futer na Moskiewskiej ulicy? Jak długo będziemy się wykłócać z przyjaciółmi na temat Ukrainy, Krymu i katastrofy malezyjskiego boeinga.

Nie daliśmy się ponieść panice, nie przemycamy włoskiego parmezanu, francuskiego fois gras, ani hiszpańskiej jamon serrano, choć ciocia Męża Mojego ją uwielbia. Na dnie walizki wieziemy tylko spory zapasik słynnej w Rosji krakowskiej oraz kilka paczek kabanosów. W końcu nikt nie jest w stanie wyżyć cały miesiąc bez normalnej kiełbasy.

Mamy oczywiście również zapas jedzenia na drogę. Tak jak zwykle, dzięki mojej Mamie, mamy go tyle, że wystarczyłby nam na trasę Warszawa Władywostok, ale w końcu jedziemy na Wschód…

Tuż przed wejściem do wagonu rzuciłam okiem na bilety, które ściskał w ręku Mąż Mój… I pomyślałam sobie, jak bardzo przez ostatnie kilka lat zmieniło się PKP. I nie chodzi mi tu o Pendolino, a o najbardziej wysuniętą w kierunku klienta flankę kolei, o kasę biletową. Z nostalgią wspominam międzynarodową kasę biletową na starym przedremontowym Dworcu Centralnym w Warszawie, jeszcze nie tak dawno, bo w grudniu 2009 roku. Wyruszaliśmy wtedy do Rosji całą niezorganizowaną do granic możliwości grupą. Moim zadaniem był oczywiście zakup biletów. Grudzień to okres zmiany rozkładu jazdy. W 2009 roku była ona szczególnie traumatycznym przeżyciem. Wyjeżdżaliśmy po świętach 27 grudnia, a rozkładu nie było chyba do 20 grudnia. A jak nie ma rozkładu to i biletów NIE MA. A jak już bilety rzucili…

Międzynarodowa kasa biletowa Dworca Centralnego w Warszawie działała wtedy trochę w podziemiu i to zarówno w przenośni jak i dosłownie. Dobrze schowana przed oczami zagranicznych podróżnych gdzieś z tyłu, za główną tablicą informacyjną dworca. Nieliczni cudzoziemcy, który zdołali ją wykryć, wpadali na mur niezrozumienia. Nie rozumieli przy tym oni, bo kasjerki uparcie mówiły do nich po polsku. A język nasz jak wiadomo trudny jest i nawet po dwóch tygodniach pobytu trudno złapać choćby jego podstawy, jak przyimki ,,do” i ,,z” oraz ,,z przesiadką w Koluszkach”. Po kilku językowych potyczkach, każdy z nas Polaków stojących w kolejce, w poczuciu konieczności obrony pozycji Warszawy, jako europejskiej stolicy, wziął pod opiekę jednego cudzoziemca. Pamiętam heroiczną walkę jednego z Naszych, o zamianę biletu pewnemu Hiszpanowi, który najpierw kupił bilet, a dopiero potem pokazał legitymację studencką upoważniającą do zniżki. Człowiek najwyraźniej nie do końca panował nad śledzeniem procesu zakupu, nie był czujny, a być powinien! Uniesiony emocjami polski adwokat cudzoziemca, zapomniał nawet, że za chwilę on sam będzie kupował bilet i rzucając na szalę wszystko wykrzyczał:,,A dlaczego mówi Pani do niego po polsku, siedzi Pani w międzynarodowej kasie!” i wtedy padła odpowiedź rodem z Barei z wyraźnym wydźwiękiem patriotycznym, jeszcze z czasów zaborów: ,,Bo tu jest Polska i tu się mówi po polsku!”. Nie dziwię się Wam czytającym, jakbym nie słyszała to sama bym nie uwierzyła.

Dziś w kasach jest zupełnie inaczej. System elektronicznego numerowania kolejkowiczów, krzesełka dla przyszłych podróżnych, sprzedający biletów mówią po angielsku z oksfordzkim akcentem, są nawet czekoladki Lindor, dla tych których pociąg właśnie zlikwidowano. Tak się rozmarzyłam, że gdy przyszła moja kolej ogłupiona reklamami ,,Kupuj bilety nie wychodząc z domu”, zapytałam, czy mogę w internecie kupić też bilet na pociąg do Moskwy. Miła Pani w mundurku stewardesy odpowiedziała zdziwiona: ,,Do Moskwy??? Nie. Do Berlina. Tak. DO Moskwy NIE….”

Informacje praktyczne dla turystów:

Pociąg z Warszawy do Moskwy jedzie 16 godzin. Wsiada się 15:59 na Dworcu Zachodnim a wysiada ok. 11 (czasu Moskiewskiego) na dworcu Białoruskim. W Warszawie lepiej wsiąść właśnie na Dworcu Zachodnim, bo tam pociąg dłużej stoi i można spokojnie się zadekować. A poza tym jeśli podjedzie się od ulicy Tunelowej to można bez problemu zaparkować i to za darmo. Z dworca Białoruskiego odchodzą pociągi do miast znajdujących się na zachód Moskwy, ale dworzec ma też dobre połączenie kolejką z lotniskiem Szeremietiewo. Wagony składają się z przedziałów dwuosobowych (1 klasa) i trzyosobowych (2 klasa), co drugi dzień zaś z przedziałów dwuosobowych i czteroosobowych (cena taka sama jak w przedziałach trzyosobowych). Udało nam się wyśledzić, że jeśli chce się mieć gwarancje podróżowania w przedziale w dwie osoby, taniej jest wykupić 2 bilety dorosłe plus 1 bilet dla dziecka w przedziale trzyosobowym niż kupić 2 miejscówki w 1 klasie. Dziecka pożyczać nie trzeba :).

Jedzenia brać nie trzeba tak dużo jak my, lepiej dać się ponieść kulinarnej podróży i spróbować specjałów kuchni białoruskiej. Miłe panie dostarczą wprost do przedziału: kurczaka, ziemniaczki, blinczyki (naleśniczki). Warto spróbować zwłaszcza draników, czyli placków ziemniaczanych, z których Białoruś słynęła w ZSRR.

Aby z Polski dotrzeć koleją do Rosji trzeba mieć zarówno wizę do Rosji jak i wizę tranzytową przez Białoruś. Na załatwienie wiz potrzeba ok. 2 tygodni, można szybciej. Ale w tym przypadku szybciej znaczy drożej. Ok. 10 pociąg dociera do granicy, tam odprawa jak za starych dobrych czasów. Jeśli ma trochę szczęścia to i na przeszukanie bagaży można się załapać. Następnie procedura zmiany kół, tak aby pasowały do szerszych torów.

Bez wizy tranzytowej zostaje się deportowanym do Terespola. Jak przebiega deportacja, może jeszcze kiedyś drobiazgowo opiszę, bo udało mi się również na tę atrakcję załapać :).

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *


Post Navigation