Mój blog nie ma ambicji politycznych. Nie chcę, aby rozpanoszyli się w nim Le Pen, Putin, czy Kaczyński. Ludzie ci i tak mają na moje życie więcej wpływu niż bym sobie tego życzyła. Ale dziś Paryż płonie! Rozpalony przez emocje, strach, złość, nienawiść…
W wiadomościach pokazują znane mi, bliskie miejsca otoczone kordonami policji. Porte de Vincennes, przecież to nieopodal w lasku tyle razy jeździliśmy na rolkach, rowerach, robiliśmy pikniki… To jak poczuć oddech terrorysty tuż za plecami. Dziś nas w Paryżu nie ma, ale są nasi przyjaciele, ich świat zatrzymał się i żyje tylko wydarzeniami związanymi z zamachem na Charlie Hebdo.
Terroryści zaatakowali redakcję podczas kolegium. A tu w Moskwie, w rosyjskiej telewizji państwowej, reporterzy podkreślają, że ,,zamach jeszcze raz potwierdza, że dziennikarze powinni być bardzo ostrożni, używając takiej silnej broni jak satyra, nie należy prowokować nikogo do użycia siły”. Jasne radykalizm religijny zupełnie tak samo jak autorytarna władza niczego się tak nie boi jak śmiechu i kpiny. Śmieszność odbiera siłę. Wszystko we w mnie wrze, gdy takie same komentarze widzę w polskim internecie. W moim portfelu wciąż tkwi, przecież moja dziennikarska legitymacja.
W mediach całego świata nie ustaje krytyka wymierzona przeciw francuskiej policji, służbom specjalnym, politykom, prezydentowi… Głowę podnoszą demagodzy i radykałowie. A ja patrzę na miliony ludzi demonstrujących na ulicach Paryża i głęboko wierzę w mądrość i siłę Republiki.
Naiwność? Głupota? Sama przecież niedawno mówiłam, że we Francji czuje się marazm, bo polityczna poprawność zamyka politykom usta i nie pozwala mówić głośno o prawdziwych problemach multikulturowego społeczeństwa. Biadoliłam, że mainstream też musi zacząć rozmawiać o emigracji, która chętnie korzysta z wolności i opiekuńczości państwa, a nie chce podporządkować się prawu kraju, w którym żyje. Zamykanie oczu to oddawanie pola politykom radykalnym i z ich dzielącymi społeczeństwo hasłami. Ale dzisiaj patrząc na Paryż jednak wierzę, że Francji uda się wygrać z terrorystami! Właśnie dlatego, że na ulicy są tłumy. Manifestować wyszli ludzie wszystkich kolorów skóry i wyznań. Wyszli by powiedzieć, że się nie boją, że nie jest i nie będzie im wszystko jedno.
Patrzę na okno z widokiem na Moskiewskie ulice i nie widzę nikogo…